top of page
Zdjęcie autoraKinga Zaborowska

Gdzie jest rock pogrzebany

▪️ Nie mogę powiedzieć, że doskonale pamiętam dzień, w którym umarł Freddie Mercury, ale pamiętam go wystarczająco dobrze, by móc powiedzieć, że niewątpliwie było to znaczące wydarzenie nie tylko dla świata muzycznego, ale też i mojego osobistego. Muzyka Queen była obecna w moim domu, moja osobista rodzicielka Freddiego uwielbiała, a ja od najmłodszych lat zachwycałam się co najmniej kilkoma teledyskami legendarnej grupy Queen z „Radio Ga Ga” na czele, w czym upatruję swoją późniejszą fascynację ekspresjonizmem niemieckim.


▪️ Muzyka angielskiej „Królowej” (nie mylić z Elżbietą) – wprawdzie zaliczana do rocka – jest ponadczasowa i doskonała także, a może przede wszystkim dlatego, że wychodzi daleko poza granice jednego gatunku, poszukując inspiracji w całej historii muzyki, podając nam na tacy kwintesencję tejże, zapakowaną w genialne aranżacje i wybitne wykonania. Ale pod koniec 1991 roku Queen przestało istnieć w pierwotnej formie, a motor ich geniuszu odszedł na zawsze. Wydawało się, że to koniec wielkiej historii. Tymczasem…


▪️ Pozostali członkowie zespołu Queen musieli się pozbierać i podjąć decyzje „co dalej”. A przypomnę pozwalając sobie na odrobinę złośliwości, że w 1991 Adam Lambert miał 9 lat więc – póki co – zastąpić lidera Queen nie mógł… Brian May i Roger Taylor – w przeciwieństwie do Johna Deacona - nie myśleli jednak abdykować. Long live the Queen, bo przecież przedstawienie musi trwać.

Nie dziwi zatem fakt, że dziesięć lat po odejściu Freddiego dali się namówić na wyprodukowanie musicalu opartego na hitach zespołu.

W końcu: co mogło pójść nie tak?


▪️ Napisana przez angielskiego komika Bena Eltona futurystyczna opowieść o czasach, w których rock jest zabroniony, miała w założeniu ocierać się o orwellowską wizję świata przyszłości i być uniwersalną metaforą zniewolenia i wyzwolenia przez muzykę, ale w praktyce stała się pośmiewiskiem krytyków. „We Will Rock You” bowiem fabularnie podziurawione jest jak ser szwajcarski, dialogi brzmią, jak napisane przez dzieci, a w zderzeniu z potęgą wspaniałej muzyki wybrzmiewają jeszcze bardziej kuriozalnie. Rozdźwięk pomiędzy siłą muzyki, a słabością libretta powoduje, że „We Will Rock You” pozostawia widza w tzw. rozkroku emocjonalnym. Ale! Wbrew szerzącym ferment ocenom krytyków i wspomnianym przed momentem dysonansem poznawczym widowni – „WWRY” zyskało rzesze fanów i stało się najdłużej wystawianym spektaklem w teatrze Dominion w Londynie, a promująca go figura Freddiego zapisała się w historii miasta. A, że historia lubi się powtarzać – „We Will Rock You” wraca na deski West Endu w 2023 roku… można by rzec: niepojęte.


▪️ A jak się udała polska inscenizacja?



▪️ Z pewnych materiałów powstających w procesie trawienia - bata nie ukręcisz, jak mawia polskie przysłowie toteż nie ma co oczekiwać, że inscenizacja Teatru Muzycznego ROMA w Warszawie zaskoczy nas porywającą fabułą i zmusi do głębokiej analizy czegokolwiek. Materiał źródłowy jest tutaj po prostu wyjątkowo słaby i musiałby być napisany od nowa, żeby mówić o poprawie jakości w tej kwestii, a to oczywiście nie było możliwe.


▪️ Mamy zatem historię, która nie porywa, humor rodem z polsatowskiej nocy kabaretowej i szereg głupotek. Pojawia się również dosyć mocny problem wynikający z tłumaczenia. Po pierwsze tłumaczenie wielkich, mitycznych wręcz hitów to zbrodnia i z tym nie ma co dyskutować. Po drugie dwuznaczność słowa „rock” w języku angielskim („skała” i „muzyka rockowa”) rodzi kolejne problemy w polskiej wersji językowej i tym sposobem już i tak ażurowa jak koronka logika pruje się jeszcze bardziej.


▪️ Niemniej jednak to, czego absolutnie nie można ROMIE odmówić to jest profesjonalne podejście do produkcji i stworzenie inscenizacji na światowym poziomie. Niezależnie od tego, jak bardzo kiepski jest ten pieniek do ociosania – ROMA robi to doskonale i – suma summarum – dowozi nam naprawdę widowiskowe przedstawienie, które w żaden sposób nie odstaje poziomem wykonania od swojego angielskiego pierwowzoru.

Muzyka Queen jest doskonała i – chociaż słuchanie znanych songów w języku polskim nieco uwiera – wykonanie jest tutaj adekwatne do jej potęgi. Na scenie oglądamy niezwykle utalentowanych wokalistów, którzy znakomicie dźwigają utwory Queen nadając im nowego brzmienia, ale nie umniejszając ich przy tym.


▪️ Ja miałam okazje widzieć w głównych rolach Janka Traczyka ( Galileo), Natalię Piotrkowską-Paciorek (Scaramouche), Małgorzatę Chruściel (Killer Queen), Wiktora Korzeniowskiego (Brit), Sylwię Banasik-Smulską (Oz) oraz Janusza Krucińskiego (Buddy) i z jednej strony ogromnie mi żal, że ci - wiemy przecież, że dobrzy!- aktorzy nie bardzo mogli tutaj cokolwiek zagrać, ale z drugiej chapeau bas za wykonanie piosenek Queen tak, by po kręgosłupie szły ciary.


▪️ Na szczególną uwagę zasługuje oprawa wizualna spektaklu, ponieważ jest to zdecydowanie jedna z lepszych opraw, jakie można zobaczyć obecnie na scenach polskich. Bardzo dobra scenografia (Mariusz Napierała), doskonałe wręcz wykorzystanie monitorów - co nie jest takie oczywiste – na których widzimy animacje na niezwykle dobrym poziomie (Piloci Studio), no i świetne kostiumy oddające ducha rocka nawet wtedy, gdy sam musical tego ducha traci (Dorota Kołodyńska).


▪️ Rzadko kiedy jakiś spektakl wywołuje we mnie tak skrajne emocje, bo z jednej strony mamy wręcz perfekcyjne wykonanie i budzącą podziw oprawę plastyczną, a z drugiej bolesne uderzenie miałkości historii.

Tylko, że w tym show najważniejsza jest muzyka, a ta nie starzeje się ani odrobinę i to przesłanie – choć ukryte pod warstwą infantylności i logicznych nieporozumień - mówiące o rocku uśmiercanym przez komputerowe twory muzycznopodobne pozostaje w głowie.


▪️ Czy wrócę na ten spektakl? Tylko, jeśli powstanie z tego wersja koncertowa uwolniona od scenariuszowych głupotek.

Ale po tym spektaklu na pewno wielokrotnie wrócę do muzyki Queen, bo obudził we mnie potrzebę prawdziwego rocka.



 

WE WILL ROCK YOU - Teatr Muzyczny ROMA

Scenariusz i libretto: Ben Elton

Muzyka i teksty piosenek: Queen

Reżyseria: Wojciech Kępczyński

Przekład: Michał Wojnarowski


* zdjęcia z oficjalnych materiałów teatru / Krzysztof Bieliński
63 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page