▪️ Program teatralny to pamiątka (czasami jedyna, choć coraz częściej jedna z wielu) po zobaczonym spektaklu, która to ostatnimi czasy potrwafi przybierać formę interesującego pod wględem formy gadżetu.
Od jakiegoś czasu nie wystarczy już tylko gustowna książeczka w formacie A5 - poręczna i pełna treści. Coraz częściej na salę wchodzimy z niezydentyfikowanym obiektem, z którego dowiedzenie się o twórcach przedstawieniea nie jest wcale takie łatwe.
Potężne księgi w twardej oprawie, karty do gry, sztywne plansze, kalendarze ścienne, czy delikatne gazety w formacie Trybuny Ludu - teatry prześcigają się w pomysłach na coraz to fikuśniejsze formy programów teatralnych, niejednokrotnie jakby zapominając, że w programie liczy się treść dostępna przed spektaklem lub w jego antrakcie, a ta bywa ukryta i absolutnie niedostępna w warunkach teatralnych przez swoją formę lub format.
▪️ Ja jestem absolutną wielbicielką broadwayowskiego wydawnictwa Playbill czyli bezpłatnej (ech…) broszury, rozdawanej przed każdym spektaklem. Ujednolicona forma, najważniejsze informacje o spektaklu, zapowiedzi kolejnych produkcji. Sto procent tresci przy minimaliźmie estetycznym.
Tak, są tam również reklamy, ale dzięki nim każdy wychodzi z programem (czasem niejednym) w ręku.
Na West Endzie ujednolicenie występuje jedynie w obrębie grup teatrów, ale jednak odstępstw od formy książeczki się nie spotyka.
Tymczasem w Polsce strach czekać na premierę Moulin Rouge, bo możliwe, że dostaniemy cały wiatrak albo co najmniej słonia!
▪️ Gadżety to super sprawa, ale ja jednak wolałabym, żeby zawsze do wyboru był program klasyczny LUB kolekcjonerski. To też kwestia pieniędzy - jeśli program kosztuje powyżej 30 zł to już jest chyba przerost formy nad treścią…
💬 A jak Wy się zapatrujecie na te gadżeciarskie programy?
I co wg Was zawsze powinno znaleźć się w takim wydawnictwie?
Comments