Serial „Stranger things” niemal od razu po publikacji pierwszego sezonu stał się jednym z największych, o ile nie największym hitem Netflixa. Historia grupki dzieciaków z miasteczka Hawkins, które w kolejnych sezonach muszą stawiać czoła siłom nadprzyrodzonym, nie z tego świata, ale i demonom w całkiem ludzkiej skórze stała się jednym z najpopularniejszych tematów do rozmów i źródłem nostalgicznych powrotów do przebojów z lat 80-tych. Marka od razu stała się kolejną franczyzą, która zarabia miliony na związanych z nią gadżetach, eventach i kształtuje świadomość odbiorcy, ale jest przy tym - co wcale nie takie oczywiste w dzisiejszej popkulturze - produktem niezwykle wysokojakościowym zarówno pod względem fabularnym, jak i produkcyjnym.
▪️Na fali nieprzeciętnej popularności serialu powstawać zaczęły wydawnictwa książkowe, eventy immersyjne, które pozwalały stanąć oko w oko z demogorgonem (to ten "sympatyczny" stwór będący połączeniem zmutowanego człowieka z Audrey II...) a nawet musicalowe parodie. Wszystko to jednak było jedynie efektem ubocznym fali zachwytu . Tymczasem "Stranger Things. The First Shadow" to pełnoprawny element całej układanki i ważny odcinek historii.
▪️Niewątpliwie największą przyjemność z oglądania będą mieli fani serialu "Stranger Things", dla których znajomo brzmieć będą imiona i nazwiska bohaterów (Joyce, Hopper, Wheeler, Munson, Brenner czy Creed), którzy będą świadomi pewnych odniesień i którym łatwiej będzie wychwytywać elementy całej układanki, ale znajomość oryginału nie jest konieczna, by w pełni cieszyć się teatralną produkcją.
▪️ Akcja spektaklu napisanego przez współscenarzystkę serialu (Kate Trefry) oraz wyprodukowanego przez jego słynnych showrunnerów czyli braci Duffer, dzieje się w Hawkins, ale w latach pięćdziesiątych, czyli kilka dekad przed wydarzeniami z pierwszego sezonu. Niemniej jednak wszystko zaczyna się spektakularną sceną katastrofy statku amerykańskiej marynarki wojennej, gdzieś w środku 2. Wojny Światowej. To nawiązanie do teorii spiskowej, której tematem był The Philadelphia Experiment, czyli rzekomy program eksperymentalny oparty na zjawiskach nadnaturalnych, podczas którego jeden ze statków nie tylko stał sie niewidzialny, ale teleportował się wiele mil od punktu początkowego.
W Howkins lat pięćdziesiątych mamy grupkę uczniów, którzy starają się rozwiązać zagadkę, co jest niewatpliwym nawiązaniem do głównego plotu oryginalnej serii. Tym razem chodzi o serię zaginięć i makabrycznych śmierci zwierząt z okolicy. Licealiści Joyce, Hooper Jr. i Bob Newby pod przykrywką przygotowań do szkolnego przedstawienia (bardzo ciekawa jest historia sztuki, jaką przygotowują - poczytajcie sobie o "The Dark of the Moon") starają sie prześwietlić swoich kolegów, w szczególności nowego ucznia - wycofanego i nieco niepokojącego Hanry'ego Creeda, który wydaje się ukrywać jakiś sekret. Tymczasem na peryferiach Hawkins Dr Brenner otwiera swoje laboratorium...
▪️ Pośrod twórców tego przedstwienia znajdziemy całe grono osób odpowiedzialnych za efekty specjalne, iluzjonistów i tworców efektów wideo. By na scenie odtworzyć klimat serialu zatrudniono najlepszych specjalistów w tych dziedzinach. I niewątpliwie siłą tego spektaklu są niesamowite efekty, które momentami przyprawiają widownię o gęsią skórkę. Widzimy niesamowite projekcje, genialnie wręcz pokazane podróżowanie międzywymiarowe, lewitacje i... spektakluarne zgony, co - niestety - nie dotyczy jedynie ludzi, czym złamano mi serce niejednokrotnie. Na szczęście wszystko to tylko doskonale zaplanowana iluzja, a w trakcie show nie ucierpiało żadne zwierzę.
▪️Nie moge nie wspomnieć o poziomie aktorstwa, bo to, co na scenie wyprawia odtwórca głownej roli Henry'ego Creeda - Louis McCartney - to jest po prostu mistrzostwo. Jego przemiana z przerażonego chłopca, który nie rozumie swojej mocy we w pełni świadomego mężczyznę jest niezwykła. Równie niezwykła jest giętkość jego ciała, sprawność fizyczna, która pozwala odegrać wszystkie niuanse związane z jego atakami, z wzbierającą w nim mocą, ale także z emocjami, jakie targają nim w relacjach z rowieśnikami, kiedy spotyka go odrzucenie, ale i pierwsza miłość. Tym bardziej jest to niezwykłe, że "Stranger Things. The First Shadow" to sceniczny debiut tego aktora. Chapeau Bas!
Ale tak naprawdę cała obsada doskonale odnajduje sie w przydzielonych rolach, świetnie nawiązuje do swoich bohaterów znanych z serialu mimiką, ruchem, sposobem mówienia. Poczucie, że oglądamy kolejny odcinek netflixowej produkcji potęguje dodatkowo kultowa czołówka, która pojawia się na początku spektaklu.
▪️Nie nazwałabym siebie wielką fanką „Stranger things” - bardzo lubię, ale nie histerycznie - natomiast "Stranger Things. The First Shadow" zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ciekawa historia, dbałość o detale związane z oryginalną produkcją, doskonałe aktorstwo, świetna reżyseria światła, porywające efekty wizualne, a nawet scena musicalowa! to wszystko sprawia, że ponad trzy godziny spędzone w teatrze (nawet na niewygodnych - ugh! - fotelach) uznaję za jedne z najlepiej spędzonych w mojej londyńskiej historii teatralnej. I oczywiście warto pamiętać, że to nie jest żadne ambitne dzieło, nie ma sensu porównywac go do "Vanyi" ze Scottem, czy "Sunset Boulevard" Lloyda, ale to naprawdę doskonale pomyślana i świetnie wykonana produkcja.
A jeśli jesteście fanami serialu to to jest absolutne must see - tym bardziej, że nawiązania do wydarzeń ze spektaklu znajdą się w finałowym sezonie.
▪️Jako bonus dodam jeszcze, że nie warto się spinać i kupować biletów blisko sceny. Zdecydowanie na pierwsze oglądanie polecam miejsca, które pozwolą przyjrzeć się całości z nieco dalszej perspektywy. Powody są dwa: pierwszy to to, że efekty specjalne, projekcje etc. lepiej ogląda się z oddalenia, z bliska wiele rzeczy może umknąć, a naprawdę warto mieć wgląd na całą scenę. Po drugie jestem przekonana, że im bliżej sceny, tym iluzja jest mniej realna. Ja oglądałam spektakl z Grand Circle, czyli teoretycznie z najmniej atrakcyjnego miejsca (drugi balkon), a całą scenę widziałam doskonale i - chociaż mój kręgosłup był niewątpliwie kolejną ofiarą ciemnych mocy, bo fotele w tym teatrze są niewygodne, jak diabli - nie żałuję tego wyboru właśnie ze względu na widok.
▪️ Fani "Stranger Things" będą rownież zadowoleni z gadżetów, jakie porponuje sklepik teatralny. Można tam bowem kupić koszulki, bluzy z kapturem, magnesy i przypinki, ale także czapki i szaliki z logo serii. Osobiście bardzo polecam zakup programu, bo jest wypełniony masą informacji na temat i samego spektaklu i poruszanych w nim kwestii - historii The Philadelphia Experiment, sztuki "The Dark of the Moon", czy odniesień kulturowych wykorzystanych w produkcji.
Comentários